Jak zjeść słonia, czyli czego możemy nauczyć się z przysłowia o podejściu do złożonych projektów.

W naszym życiu zarówno prywatnym jak i zawodowym mamy do czynienia z rożnego rodzaju projektami. Jednych pomysłodawcami jesteśmy My, sami, inne zostają nam narzucone. Nasze całe życie składa się z wykonywania takich projektów – mniejszych, jak np. zrobienie obiadu dla rodziny, ale i większych – przygotowanie imprezy urodzinowej dla nastolatki. Podobnie jest na gruncie zawodowym. Projekt goni projekt, przenika się z nim, nakłada. Jak w tym chaosie się nie zgubić?

Po pierwsze dobrze jest ustalić sobie priorytety. Musisz wiedzieć co jest dla Ciebie w danym momencie najważniejsze i na tym się skupiać. Oczywistym jest bowiem dla mnie, że na wszystko nie starczy ci sił, a gdy będziesz starał się robić wszystko na raz to prawie na pewno zakończy się to marnie. Ustaw więc wszystkie projekty w hierarchii – dzięki temu będziesz wiedzieć czym zająć się w pierwszej kolejności.

W tej prioretyzacji może pomóc Ci macierz Eisenhowera i jego ćwiartki.

Następnie dobrze jest rozpisać sobie wszystko na grafiku – rozmieścić to w czasie, dzięki temu nie tylko będziemy mieli świadomość ile czasu nam to może  zajmie, ale także jak bardzo złożony jest ten projekt.

No właśnie – ta złożoność. Czasami jest ona tak dużą, że przesłania nam ona nasz cel finalny. To jest trochę tak jakby na naszej drodze stanął słoń. Nie widzimy wtedy już naszej drogi, ani celu – widzimy jedynie potężne zwierzę. Wiele osób w tym momencie się poddaje i odpuszcza. Wielkość projektu i jego złożoność jest tak ogromna, że aż nie do zaakceptowania dla wielu.

Jest takie powiedzenie:
– Jak najlepiej zjeść słonia?
– Po kawałku!

I tak właśnie powinniśmy obchodzić się z każdym projektem, a nie tylko z tymi najbardziej złożonymi. Każdy bowiem projekt można podzielić na mniejsze, a te na jeszcze mniejsze, itd. Najważniejszym jednak jest nie poddanie się i właśnie dobry podział. To pomoże równocześnie w stworzeniu osi czasu projektu, jego koordynacje i kontrolę.

Pamiętaj, że bez względu na to jak długo będziesz szedł drogę do sukcesu pokonasz tą samą. Pytanie tylko jakie tempo wybierasz. Gdy będzie to tempo szysze – wcześniej dojdziesz, ale bardziej się zmęczysz,  będziesz musiał więcej czasu poświecić na regeneracje organizmu. Gdy zaś pozwolisz sobie na podziwianie widoków na drodze, spokojne powłóczenie nogami to wprawdzie do celu dojdziesz później, ale bardziej zrelaksowany,  a więc i czas na rekonwalescencję się zmniejszy.

Ostatecznie to ile kroków i w jakim tempie je postawisz nie ma znaczenia. Nikt na mecie Cie o to nie spyta. Dlatego nie spiesz się, daj sobie czas w każdym projekcie. Żyjąc w czasach szybko zmieniającej się rzeczywistości  musimy przygotowywać się na bardzo długi maraton, a tempo utrzymywać jak w sprincie. Ostatecznie po każdym zdobytym celu pojawiają się dwa kolejne.

Gonią Cię terminy, nie wiesz w co masz włożyć ręce, nie masz czasu na zaostrzenie piły –porozmawiajmy, dowiedz się, gdzie leży tego przyczyna – skontaktuj się ze mną.

Udostępnij
Your Bag
Shop cart Your Bag is Empty